niedziela, 12 lutego 2012

System oceniania

źródło: http://www.flickr.com/photos/fyuryu/88089/
Po kilkunastu latach spędzonych w murach szkolnych można dojść do paradoksalnego odkrycia. Zakończenie procesu edukacji pozwala na obiektywną ocenę minionego czasu. Perspektywa ta pozwala na stwierdzenie, że system oceniania nijak ma się do określenia poziomu wiedzy i umiejętności ucznia. Stosuje się go jedynie dlatego, że do tej pory nie wymyślono nic lepszego.

Przypomina mi się słynne powiedzenie Winstona Churchilla: "Demokracja jest najgorszą formą rządu, jeśli nie liczyć wszystkich innych form, których próbowano od czasu do czasu." Z systemem oceniania jest podobnie. W każdym elemencie widać błędy i niedociągnięcia, ale pomimo tego całość wydaje się najbardziej uniwersalna.

A rozwiązanie problemu może być banalnie proste. Wystarczy dostrzec błędy i je naprawić. Nie trzeba szukać złotego środka, ani wymyślać koła od nowa.

Chyba największą uwagę zwraca subiektywizm systemu. I nie chodzi tu bynajmniej o osobę nauczyciela. Co prawda ocena ucznia zależy od nauczyciela, który jak każdy człowiek ulega emocjom i presji otoczenia oraz posiada odmienny stosunek do każdego człowieka, ale trudno wprowadzić tu jakiekolwiek zmiany. Wprawdzie można by było zastosować komputerowy system, podobny do tych, które np. odpowiadają za rekrutację studentów na uczelnie wyższe, aczkolwiek droga w tym kierunku jeszcze długa i na razie trzeba się pogodzić z brakiem obiektywizmu w tej sferze.

Problem można jednak zniwelować gdzie indziej. Mianowicie chodzi o element, który paradoksalnie miał być wyznacznikiem równego traktowania uczniów. System oceniania został więc stworzony w taki sposób, aby mierzyć wszystkich jedną miarą. Pomysł wydaje się słuszny - na pierwszy rzut oka. Ale jeżeli dokładniej się zastanowić, to ujawnia się jeden mankament. Każdy uczeń ma inny potencjał i inne aspiracje. Nie każdy chce zostać profesorem akademickim.

Do czego ogrodnikowi przyda się znajomość wszystkich stolic świata, albo do czego tancerce umiejętność rozwiązywania nierówności kwadratowych. Chyba wyłącznie do krzyżówek. Może brzmi to jak nuta ironii, ale powiedzmy sobie szczerze: uczeń uczy się tego, czego musi, a nie tego czego chce. Pozostawiam tą kwestię do przemyślenia, a przechodzę do kolejnego problemu jaki dotyka systemu oceniania.

Motywacja. W założeniu system ocen ma mobilizować uczniów do nauki. Z psychologicznego punktu widzenia pomysł jest dobry, gdyż zakłada motywację podwójną. Z jednej strony dążenie do dobrych ocen - nagrody, z drugiej zaś unikanie złych - kary.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie jedno podstawowe pytanie: Co to za nagroda i co to za kara? Ok, w perspektywie semestru można to jeszcze zaakceptować. Jeśli masz same jedynki, to nie zdasz, a jak będziesz miał piątki, to dostaniesz nagrodę książkową na koniec roku. Chociaż to i tak nie wszystkich satysfakcjonuje.

Patrząc jednak z perspektywy nadchodzącego sprawdzianu... Co przeciętnemu uczniowi po czwórce lub piątce? Co z nimi może zrobić? Nic! To tylko cyfra na papierze. Może najwyżej pochwalić się nią przed rodzicami.

Tak więc to, co z początku mogło być dobre, zostało zniszczone w  trakcie realizacji. Pozostaje sukcesywne wprowadzanie zmian. Krok po kroku. Dzięki temu można jeszcze naprawić to, co zostało zepsute.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz