poniedziałek, 4 czerwca 2012

Rola przekonań w uczeniu się

Dziś nie będzie przemyśleń, a jedynie obiektywne spojrzenie na proces efektywnego uczenia. Powinieneś wiedzieć, że aby zacząć uczyć się szybko i efektywnie, musisz najpierw wyzbyć się negatywnych przekonań na ten temat. To one ograniczają twoje możliwości i blokują szansę rozwoju.

Wyobraź sobie ucznia, który właśnie stoi przy tablicy i ma do rozwiązania jakieś zadanie np. z funkcji trygonometrycznych. Niestety z pewnych powodów nie potrafi sobie z nim poradzić. Jak myślisz, co się wtedy dzieje? Oczywiście pojawiają się negatywne emocje, stres itp. Uczeń ten im bardzie stara się rozwiązać to zadanie, tym gorzej mu to idzie. W końcu nauczyciel mówi: "Siadaj! Jedynka!", a uczeń myśli: "Nie umiem rozwiązywać funkcji trygonometrycznych!" Pod wpływem takiego czynnika budzi się u niego mylne przekonanie. Później, kiedy ma rozwiązać inne zadanie z funkcji trygonometrycznych, przypomina sobie negatywne emocje związane z poprzednim doświadczeniem i jego umysł automatycznie się blokuje.

Zauważ, że system szkolny stosuje destruktywną krytykę w celu motywowania uczniów i poprawiania ich wyników. Tak naprawdę nie motywuje ona, lecz pogarsza ocenę własnych możliwości. Uczeń zamiast iść naprzód, cofa się. Brian Tracy napisał:
"Destruktywny krytycyzm zniszczył więcej osobowości niż wszystkie wojny świata."

Wszystko co Ty możesz zrobić, aby móc uczyć się efektywnie, to podważenie negatywnych przekonań, które kiedyś powstały w twoim umyśle.

Zrób to teraz!
Weź kartkę i długopis i zapisz wszystkie twoje myśli na temat uczenia się. Może to wyglądać w następujący sposób:
  • Nie potrafię zapamiętywać dat.
  • Nie rozumiem matematyki.
  • Nie umiem rozwiązywać zadań z fizyki.
  • Piszę słabe teksty.
  • Nie potrafię zapamiętywać pojęć.
  • itd.
Jeśli już to zrobisz, to pochyl się nad każdym punktem i podważ jego prawdziwość:
  • Czy naprawdę nie potrafię zapamiętywać dat? Przecież zawsze wiem kiedy moi znajomi mają urodziny.
  • Czy rzeczywiście nie potrafię sprawnie liczyć? Przecież doskonale liczę pieniądze i wypełniam rachunki.
  • itd.
Jeśli dobrze zastanowisz się nad każdym z twoich przekonań, to okaże się, że tak naprawdę wszystko o czym do tej pory myślałeś w sposób negatywny jest nieprawdą. Nie czekaj dłużej - zrób to teraz!

Zapraszam do komentowania :)

środa, 23 maja 2012

System oceniania buduje złe nawyki

źródło: http://www.flickr.com/photos/danielygo/5792495477/
Już od najmłodszych lat system edukacji zaszczepia w nas zasady krótkoterminowego systemu nagród. Większość ludzi nie potrafi przez to realizować długoterminowych projektów. Nie dziwi więc fakt, że prokrastynacja jest jedną z najczęstszych "chorób społecznych". Ludzie nie są produktywni ponieważ nie dostrzegają długoterminowych korzyści jakiegoś działania.

W szkole przygotowywaliśmy się do testów mając nadzieję na uzyskanie bardzo dobrej oceny, która zapewniała względy nauczycieli i jednocześnie uznanie rodziców. Jednak rzadko kto miał na tyle motywacji, aby samemu sprawdzić popełnione błędy. Przecież zaczynało się omawianie kolejnego rozdziału, i musieliśmy  się przygotowywać do następnego testu. Stworzyliśmy sobie strategię, polegającą na ty, aby przeznaczać czas na naukę tylko tego, co będzie sprawdzane na klasówce, myśląc wyłącznie o krótkoterminowym celu - dobrej ocenie.

Dziś książki o produktywności utrzymują się na listach bestsellerów. Ludzie chcą realizować swoje osobiste plany, ale wizja kilkuletniej pracy nad dużym projektem, i to bez widocznych efektów, jest dla nich przerażająca. Wygrywają najbardziej cierpliwi. i zdeterminowani. Najlepszym sposobem na rozwiązanie tego problemu jest zweryfikowanie obowiązującego systemu nagród. Należy przedstawić faktyczne korzyści płynące z posiadania danej umiejętności. Dodatkowo trzeba znaleźć sposób, który pozwoli na utrwalanie zdobytej wiedzy (np. poprzez zastosowanie krzywej zapamiętywania).

System oceniania nie pasuje do obrazu współczesnego świata. Zmieniły się pewne uwarunkowania, więc potrzebuje on aktualizacji. To co działało przez wiele lat, dzisiaj okazuje się bezużyteczne. Jeżeli szybko podejmiemy działania w kierunku zmian, straty będą mniejsze. Z każdym bowiem dniem, ta przepaść się powiększa. Później może być już trudniej przeskoczyć na drugą stronę.
 

środa, 9 maja 2012

Matura z matematyki 2012. Co się dzieje?

źródło: http://www.flickr.com/photos/w_dechant/6175196279/
Wczoraj ponad 400tyś. młodych ludzi pisało maturę z matematyki. Pierwsze komentarze, jakie się pojawiły, podkreślały najczęściej wyjątkowo niski poziom egzaminu. Osobiście nie miałem najmniejszych problemów z rozwiązywaniem zadań. Pojawia się więc pytanie: Co z tą maturą?

Najważniejsze jest chyba to, że nauka straciła na elitarności. O ile kiedyś ludzie stawiali na zarabianie pieniędzy, a o studiach nikt nawet nie myślał, teraz sytuacja uległa diametralnej zmianie. Dostęp do powszechnego szkolnictwa skłania do podnoszenia swoich kwalifikacji. Z jednej strony to bardzo dobrze. Wykształcone społeczeństwo może zmieniać oblicze narodu. Z drugiej jednak tworzy się negatywne zjawisko, które polega na dążeniu do zdobywania dyplomów, przez osoby, w ogóle do tego nie przygotowane. Panuje ogólnoświatowy trend, który popycha młodych ludzi, do pobierania nauki. Niezwykle trudnym zadaniem okazuje się w takiej sytuacji dostosowanie wymagań egzaminacyjnych do szerokiej grupy społecznej.

Maturę zdają zarówno Ci, którzy wybierają się na studia, jak i "technicy", którym często jest ona nie potrzebna. Ta rozbieżność wymaga zmiany sposobu oceniania. Matury obowiązkowe, z roku na rok są coraz łatwiejsze. Podkreśla to wielu doświadczonych nauczycieli. Wydawać by się mogło, że rozwiązaniem problemu są matury rozszerzone, wybierane głównie przez uczniów liceów ogólnokształcących. To one w głównej mierze decydują o dostaniu się na studia. Ale prawda jest nieco inna. W związku z tym, że egzaminy na poziomie podstawowym nie są zbyt wymagające, obniża się również stopień trudności egzaminów rozszerzonych, aby nie powstała zbyt duża przepaść. I znów mamy do czynienia z przemianą elitarnego charakteru w tzw. "masówkę".

Problemem z jakim nikt nie chce się zmierzyć jest deficyt kreatywności. Wszyscy udają, że on nie istnieje, a tak naprawdę jest główną przyczyną słabych wyników. O ile jeszcze kilkanaście lat temu, uczeń musiał kojarzyć fakty, analizować i wyciągać wnioski, dzisiaj wszystko opiera się o schematy. Schematyczne myślenie nie sprzyja tworzeniu związków przyczynowo-skutkowych. Nauczyciele skupiają się głównie na treści, a przetwarzanie informacji pozostaje w rękach uczniów. Słyszałem o wielu przypadkach, kiedy to młodzi ludzie uczyli się rozwiązań zadań na pamięć. Dotyczy to przede wszystkim przedmiotów ścisłych. Jedna z takich osób "wykuła" się całego skryptu na informatykę. Na sprawdzianie nie wstawiła kropki w jednym miejscu. Skrypt nie działał, a ona nie potrafiła znaleźć błędu. Takie przypadki nie są odosobnione.

Może rozwiązaniem byłoby zrezygnowanie z obowiązkowych matur. Ludzie, którzy ich nie potrzebują, nie musieliby się stresować, a egzaminy nabrałyby na nowo elitarnego charakteru. Czy jest to w ogóle możliwe? Czy nie odezwałyby się głosy sprzeciwu? Czy nie byłoby to ograniczanie dostępu do wiedzy? Nie wiem, ale wiem na pewno, że obecny charakter egzaminu maturalnego nie spełnia swojego zadania.
 

czwartek, 3 maja 2012

Już za dzień matura

źródło: http://www.flickr.com/photos/mikecogh/5189065503/
Przyszedł maj, zrobiło się ciepło, zakwitły kasztany, więc to jest odpowiedni moment żeby zaśpiewać z Czerwonymi Gitarami: "Już za dzień matura..." Może nie wszystkim maturzystom jest tak wesoło, ale na pewno każdy z nich po cichu marzy o jak najlepszym wyniku egzaminu dojrzałości. Ten wpis jest szczególny, gdyż jego autor również zasiądzie do matury. :)

Jak w ogóle postrzega się egzamin maturalny? Istnieje utarte przekonanie, że jest to przepustka na prestiżowe studia, a co za tym idzie, gwarancja ciekawej pracy. Trzeba więc zdać ją jak najlepiej.

Inni postrzegają maturę jako test wiedzy. Trudno jednak jednoznacznie stwierdzić co on tak naprawdę sprawdza. Niedawno na blogu Wojciecha Cejrowskiego pojawił się artykuł traktujący właśnie o maturze, w którym porównuje on poziom obecnego egzaminu z tymi z przed lat. Kończy dość kontrowersyjnymi słowami:


MATURY BĘDĄ ŁATWE !!! A dlaczego będą łatwe? Bo władza chce żebyście byli debilami, żebyście nic nie umieli, więc rozdaje te matury i dyplomy za nic.

W tym momencie ponad 300 tyś. osób z całej Polski powinno poczuć się urażeni. Ale ja nawet zgadzam się z panem Wojciechem. Powtórzę w tym momencie pytanie: Co właściwie sprawdza matura? Otóż, moim zdaniem sprawdza czy człowiek dobrze wykonuje odgórne polecenia i czy myśli tak jak wszyscy.

Weźmy na przykład język polski. Czy możliwości interpretacyjne utworu muszą się ograniczać do tych zawartych w kluczu odpowiedzi? Dlaczego tworzenie własnej wypowiedzi straciło na znaczeniu na rzecz dostosowania się do określonych schematów?

Albo taka matematyka - od dwóch lat obowiązkowy przedmiot na egzaminie dojrzałości. Dlaczego zadania na poziomie podstawowym polegają głównie na wykorzystaniu algorytmicznego myślenia: maturzyści wyznaczają współczynniki we wzorach funkcji, układają układy równań i udowadniają twierdzenia, a nawet nie potrafią obliczyć rat kredytu czy ilości farby potrzebnej do pomalowania pokoju.

Matura jest więc swego rodzaju absurdem, ale nie zmienia to faktu, że w pewnej mierze zależy od niej nasza dalsza przyszłość. Dlatego życzę wszystkim tegorocznym maturzystom, aby za kilka czy kilkanaście lat miło wspominało się rok 2012, jako ten, który ukształtował waszą dalszą drogę życiową.

Powodzenia na maturze!!!
 

wtorek, 24 kwietnia 2012

Głos przeciw korepetycjom

źródło: http://www.flickr.com/photos/tulanesally/3349979270/
Kiedy powiedziałem swoim rówieśnikom (klasa maturalna), że nigdy nie chodziłem na korepetycje, spojrzeli na mnie jak na jakiegoś dziwaka, Niestety, z moich obserwacji wynika, że co drugi licealista brał lub bierze korepetycje. Wpis ten może nie spodobać się korepetytorom, ale muszę wyrazić swoje stanowisko wobec tego niepokojącego zjawiska.

Młody człowiek spędza w szkole 1/3 dnia. Kiedy coś mu nie idzie i nie może sprostać wymaganiom nauczycieli, poświęca resztę czasu na nadrobienie zaległości. Rynek korepetycji kwitnie. Niestety zaczyna działać ekonomia. Wielu korepetytorów, aby sprostać konkurencji, obniża ceny, a co za tym idzie - również poziom nauczania. Płatne lekcje stają się wyłącznie sposobem zarabiania dla studentów (coraz częściej nawet licealistów) i tak naprawdę nie mają większej wartości.

W takiej sytuacji uczniowie zmuszeni są płacić więcej, aby uzyskać wymierne rezultaty. Tutaj pojawia się szansa dla nauczycieli, którzy mogą sobie dorobić do marnych pensji. Zmieniają więc sposób prowadzenia zajęć w szkole, zwiększają wymagania, aby zwiększyć popyt na korepetycje. Jednak taka praca jeszcze nikomu nie wyszła na zdrowie. Nauczyciele, którzy spędzają pół dnia na zajęciach w szkole, a przez kolejne pół udzielają korepetycji, są zmęczeni, a ich praca nieefektywna. Bezpośrednim skutkiem tego jest zazwyczaj wypalenie zawodowe.

U podstaw całego zjawiska można doszukiwać się elementarnych problemów systemu edukacji. Niskie płace skłaniają nauczycieli do poszukiwania alternatywnych źródeł dochodów. Sposób nauczania nie uwzględnia różnic wśród uczniów. I tych lepszych, i tych gorszych traktuje się jednakowo. Szkoła ogranicza swoją rolę do sprawdzania poziomu wiedzy, zrzucając odpowiedzialność za nauczanie na rodziców, korepetytorów i samych uczniów. System edukacji potrzebuje reformy, która przywróci jej pierwotną funkcję w procesie kształcenia i zapewni sprawne działanie wszystkich elementów składowych.
 

sobota, 14 kwietnia 2012

Zadanie: kolarstwo [fizyka]

Kolarz w ciągu 3 sekund przejeżdża drogę 15 metrów. Ile kilometrów przejedzie w ciągu 2 godzin i 40 minut, jadąc z taką samą prędkością?

Aby wykorzystać kreatywne rozwiązywanie problemów, usuwamy na początek niektóre dane. Treść zadania w zmienionej formie brzmi:

Ile kilometrów przejedzie kolarz w ciągu 2 godzin i 40 minut, jadąc ze stałą prędkością?

Zastanawiamy się, jakie informacje będą nam potrzebne. Chcemy obliczyć drogę przebytą w konkretnym czasie. Czyli istotna w tym zadaniu będzie prędkość kolarza.

Możemy wykorzystać pojedyncze klatki nagrania, aby oszacować jaką drogę przebywa kolarz w ciągu sekundy. Poniżej znajdują się zdjęcia z Tour de Pologne z zaznaczonymi odcinkami.


Niestety trudno jest nam w miarę dokładnie oszacować odległość, dlatego musimy przyjąć jakiś punkt odniesienia. Pomocne okazują się... pasy na jezdni. Są to bowiem znaki poziome P-1b. Ich długości regulowane są odpowiednimi przepisami. Poniżej znajduje się schematyczny rysunek.


Jak widać cały zestaw (linia + przerwa) ma długość 6 metrów. Przenieśmy te informacje na zdjęcie:


Możemy więc stwierdzić, że kolarze w ciągu sekundy pokonują odcinek ok. 14 m (3 pasy po 2m i 2 przerwy po 4m). Aby obliczyć drogę przebytą w ciągu 2 godzin i 40 minut, musimy to pomnożyć przez równowartość 9600 sekund lub podzielić czas przez prędkość - 14m/s. Otrzymujemy wynik: 134,4km

Poniżej rachunki do oryginalnych danych zadania.
v=15 m/3 s = 5 m/s
t=2h 40min = 9600 s
s = vt = 5 m/s * 9600 s = 48000 m = 48 km
odp. Kolarz przejeżdża 48 km w czasie 2h 40min.

niedziela, 18 marca 2012

Jako Mikołaj Rej z Nagłowic o nauce raczył pisać.

Dzisiejszy artykuł na raczej charakter naukowej analizy, aniżeli osobistych przemyśleń. Czytając bowiem "Żywot człowieka poczciwego" Mikołaja Reja natrafiłem na następujący fragment:
A jakichże się nauk do tak świętych obyczajów albo tak wdzięcznego żywota pytać, albo się ich uczyć masz? Pewnieć nie gramatyki, która tylko szczebiotać a słówek obleśnych wykręcać* uczy, i to z niemałym zatrudnieniem główek młodych, której się potym powoli nauczyć może, gdy weźmie pochop* z onych dziwnych wymowiec* [...]. Też i logika, nie wiem, co by nam do polskiego ćwiczenia wiele pomóc mogła, która też nie uczy, jedno wykrętnych słówek, jakoby z prawdy nieprawdę uczynić, a  prawdę z nieprawdy
*wykręcać -  dobierać wykrętnie
*weźmie pochop - zachęci się
*wymowiec - mówca
M. Rej, Żywot człowieka poczciwego

Chciałbym zauważyć, że są to słowa renesansowego myśliciela i moralisty, uznawanego za ojca literatury polskiej, a jednocześnie samouka. Wprawdzie przez 5 lat uczęszczał do szkoły, ale nic się tam nie nauczył:
I zdało się ojcu, iż już był nauczony człowiek, a on przedsię, jako dawno nic nie umiał.
A. Trzycielski: Żywot i sprawy poćciwego ślachcica polskiego, Mikołaja Reja

Wiedzę zdobył czytając dzieła starożytne (głównie po łacinie). I chociaż jego utwory zawierają wiele błędów analitycznych, składniowych, stylistycznych, czy tych związanych z błędnym tłumaczeniem łaciny, uznawane są za wybitne osiągnięcia literatury polskiej. Gdyby Rej zastanawiał się, czy dobrze postawił przecinek w zdaniu, to pewnie nigdy nic by nie napisał.

Chciałbym zwrócić uwagę na poglądy Reja na naukę. Doskonale ujął to Czesław Miłosz:
Reja ideał wychowawczy wydaje się zapowiadać "Emila" Rouseau. Młody człowiek powinien umieć trochę czytać i pisać, ale jak zarazy powinien unikać gramatyki i logiki. [...] Wiedza przyjdzie przez doświadczenie.
C. Miłosz, Historia literatury polskiej 

Dla mnie osobiście jest to uniwersalne podejście do nauki. Powinniśmy robić to, co przynosi określoną wartość. Pewne rzeczy są absolutnie zbędne w procesie uczenia. Można je przyswoić przez praktykę. 

Weźmy pod uwagę języki obce. Najpierw wpaja się uczniom zasady gramatyki, aby później nauczyć się czytać i pisać. A przecież już prawie 500 lat temu prosty szlachcic z Nagłowic wskazał, że powinno być odwrotnie.

Problemem systemu edukacji jest to, że próbuje wynaleźć koło od nowa. Nikt nie zauważył, że najprostsze metody są najlepsze. Dążąc do perfekcjonizmu gubimy rzeczy niezwykle istotne, a potem widzimy skutki tego w codziennym życiu.

Jedna osoba chce zacząć biegać, ale mówi, że nie ma odpowiedniego miejsca, że nie stać jej na dobre buty do biegania, że nie ma czasu itp. Inna znowu chce zrobić stronę internetową. ale ciągle coś poprawia, ciągle jej coś nie pasuje lub się nie podoba. Jeszcze inna od 3 lat planuje założyć własną firmę, ale wszędzie widzi problemy i nie wie jak sobie z nimi poradzić. Ciągle myśli zamiast działać.

Jak widać idealizm zaszczepiony przez szkołę, utrudnia wiele spraw. Wszystko byłoby może łatwiejsze, gdybyśmy - jak Mikołaj Rej - nie przejmowali się błędami, ale starali robić to, co uważamy za słuszne.